Mimo niskich cen skupu, głównie dzięki unijnym funduszom i możliwości zaciągania kredytów, coraz prężniej i chętniej inwestują w park maszynowy. A o nowościach na rynku rolnicy mogli się dowiedzieć podczas targów maszynowych w Żninie.

Od ziarenka do bochenka. Oracz za pługiem, podorywka i orka z pomocą koni - tak dawniej wyglądała praca polskiego rolnika na roli, niejednokrotnie malowniczo przedstawiana na obrazach. Dziś to maszyny wykonują za gospodarzy najcięższą pracę. Dawniej skoszenie pola ze zbożem zajmowało co najmniej kilka dni, teraz za pomocą kombajnów, po kilkudziesięciu minutach na polu zostaje tylko słoma.

Jedynie do zbiorów niektórych owoców nie wynaleziono jeszcze maszyn, które potrafiłyby zastąpić pracę ludzkich rąk. Ale przecież to tylko kwestia czasu. Choć, trzeba przyznać, że proces umaszynowienia polskich gospodarstw był wieloetapowy i niełatwy.

- Zmiana w umaszynowieniu krajowych gospodarstw jest kolosalna. W pierwszym etapie rolnicy starali się zmodernizować sprzęt, ściągając używane maszyny od naszych sąsiadów, wtedy rodzimy rynek był zdekonstruowany. Dopiero w drugim etapie, od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, gospodarze zaczęli kupować sprzęt nowy, bardzo wysokiej jakości. Te maszyny, które teraz mają, są najczęściej z najwyższej półki - ocenia Roman Suwik, członek jury konkursu "Hit Regionu", wyłaniającego liderów na rynku w różnych dziedzinach.

A możliwość zakupu najlepszego sprzętu dały rolnikom unijne programy i dotacje. Dzięki dopłatom na modernizację gospodarstwa zmieniły swe oblicza, a ich parki maszynowe stały się imponujące. Polacy okazali się liderami w pozyskiwaniu i wykorzystywaniu unijnych funduszy na ten cel. Podczas każdego naboru wniosków chętnych jest zawsze więcej niż środków.

Źródło: http://www.techagra.pl/news_shw.php?id=8193&p=1