<b>Inspekcja pracy po kontroli u sprzedawcy chińskich maszyn budowlanych zawiadomiła o nieprawidłowościach w dokumentacji prokuraturę. - A więc mieliśmy rację - komentują polscy producenci.</b>

O tej sprawie pisaliśmy już dwa tygodnie temu. Polscy producenci maszyn budowlanych zrzeszeni w Stowarzyszeniu dla Rozwoju Krajowej Produkcji Maszyn Budowlanych rozpoczęli wojnę z maszynami chińskimi. Stowarzyszenie rozesłało do kilku państwowych instytucji pisma, w których alarmowało, że maszyny importowane z Chin nie spełniają wymagań przepisów polskich i unijnych: dotyczących bezpieczeństwa, poziomu hałasu w kabinie, emisji hałasu, spalin i innych zanieczyszczeń. Spełnienie tych norm powinno być potwierdzone badaniami lub certyfikatami wydanymi przez jednostki uznane w UE. Polscy producenci twierdzą, że chińskie maszyny mają braki w tych dokumentach.

Stowarzyszenie zrzesza dziewięciu polskich producentów, m.in. Hutę Stalowa Wola, Bumar, Mista.

W ślad za tymi pismami u największego dystrybutora chińskich maszyn - w firmie Hortpak - poszły kontrole. Pisaliśmy już o tym, że nieprawidłowości w dokumentach stwierdził tam inspektorat ochrony środowiska. Dał firmie trzy miesiące na ich usunięcie.

Teraz, w maju, kontrolę zakończył Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie. Badane były dokumenty kilku typów koparek kołowych i spycharek gąsienicowych. Efekt - zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

- Główne nieprawidłowości polegały na niedostosowaniu dokumentacji tych maszyn do dyrektywy maszynowej i hałasowej - informuje Majka Kacprzak-Rawa, rzeczniczka prasowa OIP w Warszawie. Ale podkreśla też, że firma stara się usunąć nieprawidłowości, np. podczas kontroli przedstawiła umowę z polskim instytutem, który wydaje certyfikaty.

- Zostałem już przez inspektorat pracy zawiadomiony o wynikach kontroli. Okazało się, że jednak mieliśmy rację. Dystrybutor chińskich maszyn nie ma dokumentów wydanych przez uprawnione instytucje, które by potwierdzały, że zabezpieczenia w kabinach tych maszyn i emisja hałasu spełniają unijne normy. A wyrobienie takich dokumentów, przypominam, podnosi cenę maszyn. Polscy producenci dbają o to, dlatego ich maszyny są droższe od chińskich. Na rynku chińskie maszyny wygrywają z naszymi przede wszystkim ceną - uczula Andrzej Machniewski, prezes polskiego stowarzyszenia.

Firma Hortpak chwali się, że jej maszyny sprzedają się świetnie. Dlaczego? Bo są po prostu tańsze. - Nasza sztandarowa ładowarka kosztuje 320 tys. zł i jest o blisko 60 tys. zł tańsza od analogicznego wyrobu HSW. Ot i cała tajemnica naszego sukcesu. A Polska to wolny kraj, każdy może tu handlować - mówił nam kilka tygodni temu Michał Myczkowski, prezes firmy Hortpak. Twierdził, że w 2007 r. firma sprzedała 300 maszyn, w roku ubiegłym podobnie. I zapewniał, że wszystkie maszyny, które są rozprowadzane na polskim rynku, mają wymagane certyfikaty. A te sprzedawane bez nich nie mogą być używane w Polsce.

Tymczasem polscy producenci boją się, że autostrady na Euro 2012 będą budować chińskie maszyny, które zalewają nasz rynek. - Teraz czekamy na wyniki kontroli innych instytucji - mówi prezes Machniewski.

Źródło: http://wyborcza.pl/1,76842,6694139,Chinskie_maszyny_do_prokuratury.html